Polacy nie gęsi

Recenzja: Sylvia Plath „Johnny Panika i Biblia snów oraz inne opowiadania”

„Dzieła jej nie tylko dotarły do nas pośmiertnie. One były napisane pośmiertnie, między samobójstwami” – powiedział podobno krytyk Robert Scholes. I faktycznie, gdy się czyta teksty Sylvii Plath, można odnieść wrażenie balansowania pomiędzy życiem a śmiercią. Ciągłych spacerów w tę i z powrotem, co raz, to dalej za niewidzialną granicę.

Zbiór opowiadań Sylvii Plath to lektura bardzo trudna. Z jednej strony zachwyca bowiem jej pomysłowość narracyjna pomieszana z prostotą opisu – jest to poziom opisu zgoła inny, niż w legendarnym „Szklanym kloszu”. Z drugiej zaś strony uderza celowość metafor i obrazowość, za pomocą której Plath odsłania kawałek po kawałku najbardziej kruchy element swojej literatury: własną duszę. We wszystkich tekstach Sylvia Plath pozostaje poetką, bardzo uważną obserwatorką, przysiadającą na brzegu krzesła i umiejącą docenić nawet najbardziej ulotną chwilę. Są to opowiadania nierówne, jedne bardziej metaforyczne, inne bardzo proste, wręcz codzienne, ukazujące jakiś moment, który widocznie – zmyślony bądź nie – nie mógł umknąć uwadze. Te pierwsze wbijają w fotel właśnie swoją krótką formą, w której mieści się głęboka i ciemna niczym otchłań treść – jak choćby tytułowy Johnny Panika i Biblia snów. Nie da się czytać tych tekstów nie pamiętając o tym, jak chorą i nieszczęśliwą osobą była, lub stała się ich autorka. Nie wolno również zapomnieć o wspaniałym przekładzie opowiadań na język polski w wykonaniu Agi Zano. Niektóre z tych tekstów były wcześniej w ogóle nie tłumaczone na nasz język – i w sumie dobrze, że zajęła się nimi właśnie ta tłumaczka.

Sylvia Plath to ikona feminizmu, wyniesiona na piedestał z uwagi na odważną i absolutnie zachwycającą powieść „Szklany klosz”, czyli studium nieszczęśliwej, chorej kobiety, opisującej własne zniewolenie. Powyższe opowiadania będą więc dobrą okazją do zgłębienia jej twórczości także w perspektywie kobiecego spojrzenia. Przede wszystkim jednak jest to autorka pełna, kompletna i posiadająca wszystko, czego trzeba do doskonałego pisania: talent, umiejętność obserwacji, ostry, a jednocześnie poetycki język i wielką wrażliwość. Niestety, jak potem okazało – zbyt wielką.

Ta lektura wymaga uwagi, cierpliwości, skupienia i spokoju. Nie da się jej czytać pomiędzy jednym a drugim przystankiem, choć mogłaby na to wskazywać forma opowiadań. Jest to książka z gatunku tych wymagających i trudnych w odbiorze. To nie jest literacki Netflix. Bywa bardzo bolesna, ale również mocno satysfakcjonująca.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *