Po lekturze „Widma Brockenu” obawiałam się sięgnąć po kontunuację losów Forsta. Nie byłam pewna co jeszcze mógł Remigiusz Mróz wymyśleć, aby „dokopać” swojemu bohaterowi literackiemu. Natomiast, kiedy tylko usłyszałam o premierze „Berdo” to wiedziałam, że muszę tę książkę przeczytać. Teraz chętnie opowiem, co o niej sądzę po lekturze.
Wiktor Forst po tragicznych przeżyciach w „Berdo” zmienia otocznie. Przenosi się w Bieszczady, gdzie próbuje o wszystkim zapomnieć, złagodzić ból i pustkę. Tym samym coraz bardziej pochłania go świat pełen narkotyków, alkoholu i generalnie niebezpiecznych zachowań. Cały czas bowiem obwinia siebie za to, co zdarzyło się w Tatrach. Jednak ta ucieczka, nie za wiele się zdała. Niestety nie udało mu się uciszyć swojej natury policjanta. Forst w momencie, kiedy widzi, że kobiecie dzieje się krzywda, postanawia interweniować. Niestety nie kończy się to dla niego dobrze, ponieważ swoim postępowaniem zwrócił na siebie uwagę miejscowego watażki. Oczywiście w powieści nie zabraknie zagadki kryminalnej związanej z zabójstwami młodych kobiet w górach. Kobiety te łączy kilka rzeczy – sa ubrane w sportowe ubrania, nie mają przy sobie żadnych dokumentów, a co ciekawe mają wypalone na ciele tajemnicze znaki. Z czasem okazuje się, że symbole te związane są z kulturą bojkowską i dawnymi mieszkańcami tych terenów. Co ciekawe mamy w powieści kilka odniesień historycznych i co nieco możemy dowiedzieć się o tej kulturze. Wszystkich Czytelników stęsknionych za parą Forst-Osica uspokajam. W ich relacji wszystko dzieje się dobrze. Panowie nadal darzą się cierpkimi uwagami. Potrafią doprowadzić się do furii i generalnie panuje kontrolowany chaos. Dzięki temu powieść świetnie się czyta. Te wzajemne przekomarzanki nadają niebywały smaczek w opisywanej historii. Powieść „Berdo” to jedna ze spokojniejszych części z tej serii. Autor daje Forstowi trochę odpocząć – przynajmniej emocjonalnie. Nie sprowadził na swojego bohatera kolejnej tragedii. Wręcz przeciwnie. Tutaj komisarz może nabrać trochę oddechu przed tym, co czeka go w przyszłości. Mam takie nieodparte wrażenie, że kolejna część powstanie i Forst nie pozwoli na siebie zbyt długo czekać. Dla mnie lektura powieści była miłą lekturą, pomijają fakt, że to kryminał i co kilka stron odkrywany jest kolejny trup, to w powieści nie zabraknie takiego klimatu tajemniczości i niepewności co dalej. Każda kolejna strona zwiększa tylko ciekawość czytelnika, który zastanawia się, co będzie dalej. Muszę przyznać, że ja pochłonęłam tę powieść bardzo szybko, bo od momentu, w którym pojawił się wątek kultury Bojków, to nie byłam w stanie odłożyć tej książki. Dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak zaprosić Was do lektury najnowszej powieści z serii o komisarzu Wiktorze Forście. Z pewnością nie będziecie się nudzić.