Polacy nie gęsi

Recenzja: Julia Quinn „Małżeństwo ze snu”

„Małżeństwo ze snu” to druga część cyklu rodzina Rokesby, której autorką jest dobrze nam znana Julia Quinn. Tym razem jest to opowieść o losach Edwarda Rokesby. Zaczyna się dość nietypowo, ponieważ Edward budzi się w nieznanym miejscu i pierwszą osobą, którą zauważa jest kobieta podająca się za jego żonę. Może nie byłoby w tym nic zaskakującego, ale mężczyzna kompletnie nie pamięta, jakim cudem znalazł się w tym miejscu, a co najważniejsze, że w ogóle brał ślub.Z czasem okazuje się, że został ranny w trakcie swojej żołnierskiej misji, w wyniku czego stracił pamięć i nie pamięta ostatnich kilku miesięcy. Edwardowi wyraźnie ciąży fakt, że nie pamięta ani samej uroczystości, ani nawet momentu podjęcia decyzji, że w ogóle chce mieć żonę. Podejmuje więc wysiłki, aby jak najszybciej odzyskać pamięć.Jak się okazuje szczęśliwą wybranką jest siostra jego najlepszego przyjaciela – Cecilia Harcourt. Kobieta dba o niego w szpitalu, a następnie pomaga mu po opuszczeniu jego murów. Jednak jej postępowanie jest spowodowane zupełnie innymi czynnikami. Otóż Cecilia przybyła do Ameryki po tym, jak otrzymała informację, że jej ukochany brat zaginął. Jednak już na miejscu przekonuje się o niechęci brytyjskich żołnierzy do udzielenia jakichkolwiek informacji. Jedynym wyjściem z sytuacji jest przekonanie ich, że jest żoną kapitana Rokesby’ego. Dzięki temu kłamstwu uzyskuje pomoc ze strony armii, zostają nawet wszczęte kroki w celu poszukiwania Thomasa Harcourta. Ceclia ma świadomość, że Edward nie zasługuje na życie w kłamstwie. Jednak sprawę komplikuje fakt, że młodzi ludzi zaczynają czuć do siebie coś więcej niż przyjaźń. I jak wobec tego powiedzieć, że wszystko zaczęło się od kłamstwa? Cecilia obawia się, że jak wyzna prawdę, to zaprzepaści szansę na odnalezienie brata. Jeżeli chcecie przekonać się, jak ta historia się zakończy, to koniecznie sięgnijcie po książkę „Małżeństwo ze snu” autorstwa Julii Quinn. Trzeba przyznać, że powieść Julii Quinn jest pełna sympatycznych postaci, co sprawia, że książkę czyta się zdecydowanie lepiej. Dodatkowo fakt, że opowieść rozgrywa się poza Anglią nadaje jej swoistego klimatu. Tutaj nie znajdziemy opisów licznych bali, czy zachowań socjety, do której przywykliśmy, czytając powieści z cyklu Bridgertonowie. Dzięki temu mamy tutaj zupełnie inną perspektywę opisywanych wydarzeń.Moim zdaniem książkę warto przeczytać przynajmniej z tego powodu, że jest trochę inna niż te, do których przyzwyczaiła nas autorka, do czego serdecznie zachęcam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *