„Pozwól mi zostać” to piękna powieść, pokazująca jak traumatyczne wydarzenie może nieść za sobą wiele konsekwencji. Tijan w swojej książce udowadnia, jak ważnym tematem jest depresja wśród młodzieży. Niestety jest ona dalej tematem tabu, a historią Mackenzie stara się pokazać, że nie należy działać tak jak bliscy oraz rówieśnicy głównej bohaterki.
Książka zaintrygowała mnie opisem i piękną okładką. Jako fanka literatury młodzieżowej podświadomie czułam, że ta historia może być dla mnie. A dlaczego? Ostatnio zagłębiam się nie w cukierkowych historiach, a tych z przekazem. I ta książka właśnie taka jest.
Mackenzie pewnego poranka budzi się w ramionach Ryana. Czuje się przy nim bezpieczna i w jakiś sposób rozumiana. Chłopak wie, jak to jest stracić bliską osobę, bo w przeszłości przeżył coś podobnego. Podświadomie ciągnie ich do siebie, za sprawą bolesnego wydarzenia. Ryan stara się być przy niej i ją wspierać szczególnie, że ostatnia klasa liceum nie należy do najłatwiejszych. Doskonale zdają sobie sprawę, że rówieśnicy nie do końca rozumieją powagę jej sytuacji. W końcu w dniu osiemnastych urodzin, jej bliźniaczka Willow popełniła samobójstwo. Teraz ona i jej młodszy brat muszą poradzić sobie z nową rzeczywistością. Sytuacja rodzinna absolutnie tego nie ułatwia i wydawać by się mogło, że oprócz Ryana, Mackenzie nikogo w życiu więcej nie ma.
Z początku książkę czytało mi się trudno. Nie ze względu na styl pisania autorki, ale Tijan wrzuca nas na głęboką wodę z liczbą postaci. Z początku mnie to zraziło, bo nie mogłam połapać się, kto jest kim i dla kogo. Jednak z każdym rozdziałem było łatwiej i większość z nich wzbudzała we mnie sympatię.
Ich relacje często mnie dziwiły, jak przykładowo postępowanie rodziców Mackenzie i Robbie. Szkoda, że w czasie żałoby córki pogubili się, zatracając w swoim własnym życiu, nie zwracając uwagi na swoją pozostałą dwójkę dzieci. Z czasem zrozumiałam ich zachowanie, a główna bohaterka sprawiła, że ich stosunki rodzinne wróciły na właściwe tory. Swoją drogą, ten wątek mnie zaskoczył.
W tej książce przejawia się również motyw złych rówieśniczek. Chcą one wprowadzić w Mackenzie poczucie winy, że zamiast niej powinna chodzić po tym świecie jej bliźniaczka. To tylko pokazuje, jak niedojrzałe potrafią być zachowania dzieci w szkole i warto o tym uświadamiać. Wiązało się to z odwrotnymi konsekwencjami niż się dziewczyna spodziewała. Jednak główna bohaterka przejawia w takich momentach swój opanowany charakter, oraz wyznaje to co czuje, stawiając się i wzbudzając sympatię u innych uczniów swoim zachowaniem.
W środku znajdziemy również ciekawe dialogi myślowe Mackenzie z Willow. Myślę, że jest to w jakiś sposób jeden z objawów, które występują w czasie depresji. Widziała zmarłą siostrę, która doradzała jej przez pierwsze miesiące po swojej śmierci. Znajdziemy również ataki paniki, rozmowy z samą sobą, wahania nastoju oraz kilka innych kwestii. Cieszę się, że autorka pokazała to od tej strony, bo dzięki temu ta książka się wyróżnia.
Nie zapominajmy o sesjach terapeutycznych. Przejawiają się w fabule, ale nie ma ich za dużo. Dlaczego? Warto samemu sprawdzić jaki stosunek ma do nich Mackenzie. Szczególnie, że na końcu występuje zwrot akcji, który trochę namieszał w mojej głowie. Książkę oceniam pozytywnie. Ze względu na kilka scen seksu nie zalecam czytania jej poniżej szesnastego roku życia, jak jest zaznaczone na okładce. Z czystym sumieniem polecam historię Mackenzie. Dała mi wiele do myślenia oraz pozwoliła zagłębić się w temacie żałoby i samego zachowania w czasie depresji. Myślę, że takich książek rynek wydawniczy potrzebuje.
Na koniec dodam, że warto przeczytać kilka słów od autorki, gdzie przybliża nam powody napisania tej książki.
Dziękuję wydawnictwu za egzemplarz do recenzji.