Romans nad jeziorem Como to książka napisana przez Edytę Folwarską i jak sama nazwa wskazuje, jest to romans, wydany przez wydawnictwo Luna, dzięki któremu mogłam ją przedpremierowo przeczytać. Historia opowiada o Ani, która na swoim własnym ślubie dowiaduje się o tym, że jej mąż ją zdradził z jej najlepszą przyjaciółką. Po tym wydarzeniu główna bohaterka po namowach swojej cioci Beci, postanawia wylecieć do Włoch. Tam zaczyna się przygoda, której Ania się niespodziewa, od poznania opryskliwego Włocha w kasie biletowej, do przeżycia wszystkich przygód. Mieszkając w hotelu nad jeziorem Como historia miłosna musi się udać. Jednak Alessandro nie jest spójny w swoim flircie. Raz zainteresowany jest Anią, a chwilę później spotyka się z Poliną, z którą jak twierdził już zerwał, czasami udaje, że nie zna Polki. Kiedy czara goryczy się przelała, Ania postanawia wrócić do Polski i wtedy poznaje sekret, a dotychczasowe zachowania Alessandra w końcu nabierają sensu i stają się zrozumiałe. Czasami, żeby coś zrozumieć, uświadomić sobie, trzeba to stracić, tak też było w przypadku Ani, ale również jej ciotki Beci oraz Luciano. Miłość nie ma daty ważności i należy się każdemu, nawet jeśli ma ona się później przeistoczyć w ból i tęsknotę. Książka ta, pomimo dość banalnej fabuły, przekazuje nam wiele wartości oraz pokazuje, że czasami trzeba przewartościować swoje życie, że nie zawsze trzeba patrzeć i planować odległą przyszłość. Czasami trzeba zatrzymać się i brać z tego co tu i teraz, bo później może być za późno. Praca, pieniądze to nie wszystko co się w życiu liczy, za nie nie kupi się uczuć i emocji. Dowiemy się też, że te wcześniej wspomniane uczucia mogą przetrwać lata, a ważna w tym kontekście może się okazać, zwykła szczera rozmowa i pokonanie strachu i własnych barier.