Polacy nie gęsi

Recenzja: Mitchell Hogan ” Rozbite Imperium”

Zabieramy się za “Rozbite Imperium” z cyklu Hierarchia Magii. “Wojna trwa, gdy oto armia Cesarstwa Mahruzańskiego zmaga się z armią potworów, która staje jej na drodze do odbicia miasta Anasoma, opanowanego przez wojska wyspiarskiej Indryalli. W centrum owej wojny znajduje się również Caldan, który z jednej strony stanowi wielką szansę dla Cesarstwa w trwającym starciu, ale z drugiej też i łakomy kąsek ku temu, by bezwzględnie wykorzystać jego wielką moc. Dlatego też będzie musiał on mieć się na baczności, nie ufając nikomu poza sobą samym i ukochaną Mirandą. Będzie musiał też odwołać się do zakazanej magii, którą to posługiwanie się nigdy nie pozostaje obojętnym dla ciała i umysłu…”Obecnie, gdy Empikowe ale i wirtualne półki uginają się pod literaturą w rodzaju romansów, wszelkiej maści kryminałów oraz Young Adults, brakuje lub słabo zauważalne są epickie historie fantasy. Ot, podobno pisarz nie jest w stanie się utrzymać pisząc Fantasy- ciekawe co by się stało gdyby Remek Mróz zabrał się za fantasy? Mitchell Hogan ma jednak inne zdanie na temat pisania i pieniędzy. Ja już rozpływałem się nad tomem pierwszym, a w szczególności drugim, który jednak po głębszym zastanowieniu miał swoje wady. Teraz liczę na coś naprawdę dobrego, a w sumie liczyłem, bo przeczytałem tom 3, czyli “ Rozbite Imperium” i nie zawiodłem się!Z „Rozbitym Imperium” mam jedno dość ciekawe skojarzenie. Jak powrót z pierwszej randki, tej naprawdę pierwszej, gdy nieśmiały i speszony nie wiedziałem co się wydarzy, a jednak wszystko działo się stopniowo i w swoim rytmie. Tak samo było tutaj.Znowu będę się powtarzał, ale otrzymujemy pięknej urody prezent- klasykę magii i miecza z wszystkim czego ten gatunek potrzebuje. W tym konkretnym przypadku mamy w czym się rozczytywać, ale również podziwiać- powieść jest pięknie wydana. Jadowita zieleń zdobi okładkę, a w środku jak zawsze znajdziemy mapy. Co jest na plus? Nie ma lania wody i sztucznego wypełniania kartek jak mogliście doświadczyć w tomie drugim. Historia jest prowadzona lepiej i w bardziej zdecydowany sposób. W końcówce w zasadzie wszystkie wątki zostały domknięte, więc odkładałem tę powieść z czytelniczym spełnieniem. Chociaż mógłbym pokusić się o stwierdzenie, że to nie koniec tego świata. Powieściowo w centrum wydarzeń jest Caldan, który to w końcu jest motorem napedowym z krwi i kości. Zmienia się i jest zdecydowany, można by rzec, że w końcu mężnieje i jest gotowy do działania. Bierze pełną odpowiedzialność za swoje czyny ( co rzadkie w literaturze ). Nie zabrakło w finale całej trylogii creme de la creme fantasy czyli epickich starć i bitew. Trup jak to bywa słał się gęsto i żodyn, absolutnie żodyn bohater, nie mógł być pewny czy przeżyje.”Rozbite Imperium” jest przykładem fantasy w najlepszym wydaniu, gdzie magia, walka i aktywne działanie rozwiązują konflikty. Natomiast jest to wyważone, bo tak jak magia potrafi pomóc, czasami potrafi też zaszkodzić. Utarte schematy znane z tego typu powieści również i tutaj są powielane, ale nie są błahe. Autor sięga po klasykę gatunku, za co mu chwała, ale niczym dobrej klasy rzemieślnik dodaje coś od siebie, to magiczne COŚ. Jak to wszystko się kończy, kto pozostaje przy życiu, a kto nie? Tego musicie dowiedzieć się sami. Do czego was gorąco zachęcam. Idzie jesień, najlepsza pora do pochłaniania tego rodzaju histori, choć w sumie do pochłaniania każdej książkowej historii. Mnie zakończenie ucieszyło i było spójne. Wypatrywałbym może i tomu czwartego, albo jakiejś kontynuacji, ale to czas pokaże…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *