Polacy nie gęsi

Recenzja: Marie Lu „Gwiazdy i cienie”

Widząc wzmiankę na temat „Gwiazdy i cienie” autorstwa Marie Lu na profilu Piotra Mąki znanego wszystkim jako @Thebookking z nowością od wydawnictwa Jaguar, od razu przypomniały mi się znane wszystkim chyba filmy o młodocianych agentach typu „Stormbreaker” czy „Agent Cody Banks”. Przyznam, że w literaturze młodzieżowej ostatnio brakowało nowych historii szpiegowskich i jestem wdzięczna Marie Lub za to, że mogłam ponownie wkroczyć do tego świata.Bałam się, że sięgając po tę książkę będę na tego typu historię za stara, albo fabuła mnie najzwyczajniej nie wciągnie bo będzie wydawać się banalna. Nic bardziej mylnego, na szczęście podczas lektury bawiłam się wyśmienicie. Cięte dialogi, tajemnice, zauroczenie, młodociana agentka i rekrut -cywil, który ma być kluczem do powodzenia najnowszej misji agencji.To co rzuciło mi się w oczy to sposób, w jaki autorka zbudowała cały świat włączając w to nowinki technologiczne, które swoją oryginalnością po prostu zachwycały. Dodajmy do tego sceny szpiegowskie na miarę dobrego kina akcji. Warto dodać, że książka została napisana prostym i przyjemnym w odbiorze językiem. W tej książce nic nie jest takie, jak nam się wydaje! Od początku zastanawiałam się, jak ta książka może się zakończyć ale to co dostałam, w żadnym stopniu nie było zbliżone do tego co podejrzewałam. Mam nadzieję, że to nie koniec przygód głównych bohaterów!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *