Polacy nie gęsi

Recenzja: Mitchell Hogan „Krew niewinnych”

Gdyby ktoś zajrzał przez okno rozpadającej się chaty na mokradłach, nie zobaczyłby nic więcej niż zgarbionego starca, który grzeje się przy ognisku. Siły już dawno go opuściły, jego oczy nie były już tak sprawne, a słuch był bardzo słaby. 

“I koło się zatoczyło, a czas przestał istnieć”- powiedział starzec, gdy drzwi otworzyły się z łoskotem, a w nich pojawiła się wielka postać wojownika, który szedł niczym kat. Mocno stąpający, pewny siebie i nie do zatrzymania. 

Dokładnie tak przyjąłem kontynuację historii Caldana, gdy tylko wpadła ona w moje ręce. Poprzednia część zainteresowała mnie systemem magicznym, ale bohater jako bohater, był klasycznym “nikim”, który jest na początku drogi.  Jak zawsze ma to swoje plusy i minusy. 

Przechodzimy do ciekawej treści, ponieważ w cyklu zarysowane mamy 3 wątki:  

  • Wielka inwazja i Caldan, który chce ostrzec innych mieszkańców.  
  • Magia i jej rozwój
  • Vasil i jego żołnierze

“Krew Niewinnych” co nie jest łatwe w przypadku sequeli wypada lepiej od pierwszego tomu. W książce akcja goni akcję i to jest duży plus. Pojawiło się oczywiście dużo nowych wątków, nauka różnych rodzajów magii, odkrycie tajemnic i mityczny wielki przeciwnik. W tej części przeważa motyw drogi, dość częsty w fantasy. Bohaterowie przemieszczają się z miejsca na miejsce, ponieważ mają do wykonania zadania. Rychła wizja nadciągającej wojny, jest również bardzo silnym motorem napędowym akcji. Każdy rozdział jest wyważony, chociaż w większości akcent postawiony jest na dynamiczną akcję, dzieje się bardzo dużo, to momentami szala przechyla się na stronę spokoju i książkowego ułagodzenia. Ogromnym plusem jest styl i dokładne odrobienie pracy domowej z przedmiotu- walka, a dokładnie opisy walki. 

Z minusów to znowu pojawiają się momentami względne dłużyzny,ale jest to nadrobione dwoma elementami- mocno zauważalną zmianą głównego bohatera oraz tym, co zachwyca wszystkich- systemem magicznym. Nie chcę tutaj nic zdradzać, ale jest to coś zupełnie nowego i innego niż machanie różdżkami, popularne “kule ognia” czy wysysanie magii z innych istot. 

Co tu dużo mówić! Trzeba czytać, ponieważ dostajemy od autora klasykę magii i miecza z wszystkimi potrzebnymi jej elementami ( wspominałem o tym, przy części pierwszej ). Podobno książka ta otrzymała również kilka nagród, ale nie jest to często wyznacznikiem jakości. Tutaj jednak mamy w czym się rozczytywać. I jak zawsze, choć stało się to już pewnym wyznacznikiem jakości Fabryki, znowu na szczęście mamy pięknie wydaną powieść. Graficznie cudo! Jeżeli nie będzie zdobić waszej półki wstydu, to zdecydowanie będzie pasować jako ozdoba półki “już przeczytane”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *