/Dzięki uprzejmości Harperkids miałam przyjemność poznać Binga – wesołego, rezolutnego
królika, który razem ze swoim przyjacielem pluszakiem odkrywa radość płynącą z prostych
dziecięcych zabaw. W dwóch książeczkach: jednej poświęconej malowaniu i drugiej,
poświęconej muzyce, Bing dowiaduje się, jakie plusy i niespodziewane wypadki wynikają z
beztroskiej zabawy muzyką i farbami.
Obie książeczki mają wygodny format, są lekkie (a więc można je zabrać w podróż, na
weekend do babci, gdziekolwiek), bardzo kolorowe i opowiadają śmieszną historię z
udziałem Binga. W części na temat malowania Bing poznaje kolory farbek, przygotowuje
malarskie akcesoria i radośnie tworzy. A że z radosnej twórczości czasami wychodzi plama,
to wie każdy artysta. Nic nie jest jednak w stanie zgasić entuzjazmu Binga, więc mimo małej
artystycznej porażki, radosny królik dalej świetnie się bawi.
Część o muzyce podpowiada nam, jakie przedmioty codziennego użytku mogą wydawać
dźwięki, przez dzieciaki kwalifikowane jako muzyka. Ponieważ jesteśmy w naszej rodzinie
na etapie fascynacji wyrazami dźwiękonaśladowczymi, bardzo spodobała nam się ta część.
Przyznam, że obie książeczki mogą być świetną inspiracją na deszczowe dni, gdy kończą się
pomysły.
Nie ukrywam, że nie zapałałam wielką miłością do Binga, w przeciwieństwie do mojego
półtorarocznego synka. Dla mnie książeczki są zbyt kolorowe i zbyt „hałaśliwe”, jeśli mogę
tak to ująć. Moje dziecko jednak sięga po nie nad wyraz często, z przejęciem pokazuje scenki,
w których Bing wylewa wodę na obrazek, a także wskazuje na obrazki nazywające dźwięki i
czeka na moje reakcje. Ostatecznie więc – choć mocno zaskoczona – muszę wydać tym
książkom pozytywną opinię. Wszak zdanie małego czytelnika liczy się tutaj bardziej niż
moje, a de gustibus non est disputandum. Polecam więc Binga małym czytelnikom, a także
ich rodzicom – książeczki naprawdę świetnie się nadają w podróż.