Kontynuacja „Furyborn” wcisnęła mnie w fotel, zgniotła, sponiewierała i wypluła. Ale żebyście zrozumieli, dlaczego tak się stało, muszę zacząć od początku.
Eliana wraz z bratem i Simonem wciąż korzysta z gościny Astavaru, gdzie stara się ocalić swoją przyjaciółkę, Navi. Jednocześnie próbuje z całych sił nauczyć się jak władać mocą, której potęgę dopiero co poznała. Rielle u boku Audrica stara się zyskać sojuszników dla Celdarii i wciąż zdaje się być rozdarta. Wiele dzieje się w jej życiu, ale jeszcze więcej w głowie, gdzie powoli zaczyna powracać głos nieustępliwego Coriena. Próbując naprawić bramę narusza ją, a podczas jak się zdaje słusznej misji, wszystko idzie nie tak. Nie spodziewała się, że konsekwencje jej dawnych decyzji doprowadzą Coriena do celu, na którym od początku mu zależy – na Rielle.
Jeśli chodzi o bohaterki, zdecydowanie bardziej lubię Elianę. Nie jest dziewczęciem tak próżnym jak Rielle, nie ma poczucia niezniszczalności i tego, że nikt nie jest dla niej wystarczająco silny. Ma świadomość swojej niewiedzy, którą stara się zgłębiać, poświęca się nawet doprowadzając na skraj wytrzymałości, testując swoją moc. Nie jest bohaterką idealną, ale z całej siły chce wierzyć, że nie jest Krwawą Królową. Niestety, los drwi z dziewczyny wystawiając ją na pastwę osób, które kocha, a które ją zdradziły.
Rielle jest nieznośna. Dumna, próżna, egoistyczna. Jej próżność często i gęsto łechce Corien, który zresztą nie tylko to ma ochotę jej łechtać. Dla samego Audrica byłoby lepiej, gdyby nie kochał Rielle i to chyba w przypadku tej historii świadczy bardzo mocno o tym, jaką jest bohaterką. Czułam dziką przyjemność za każdym razem, kiedy powijała jej się noga. Wiem, że ona nie chce źle, ale nade wszystko inne przekłada swój komfort, jest gwałtowna i dzika.
Początkowo fabuła toczy się powoli i może znużyć czytelnika, ale później rozpędza się i nie hamuje ani na chwilę, przez co mimo rozmiarów książki, trudno jest ją odłożyć. Obgryzłam wszystkie paznokcie do szczętu tylko po to, by skończyć ze złamanym sercem, mózgiem wywleczonym przez nos, przeorana i oszołomiona. Po przeczytaniu ostatniej strony chciałam już czytać trzeci tom, ale nie ma go jeszcze w Polsce. Obym nie musiała czekać za długo!
Dziękuję wydawnictwu Odyseya oraz Stowarzyszeniu Polacy nie Gęsi za możliwość zrecenzowania tej pozycji. Jest genialna i nie mogę się doczekać kontynuacji!