Polacy nie gęsi

Recenzja: Mateusz Glen „Boże, Beata”

Kiedy tylko dowiedziałam się, że Mateusz Glen – z Internetu znany jako Ta jedna Ciotka – wyda swoją powieść, to wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Niemal odliczałam dni do premiery, a kiedy już trafiła w moje ręce, to przeczytałam ją niemal jednym tchem.

„Boże, Beata!” to literacki debiut Mateusza Glena. Jest to powieść komediowa, w której prym wiedzie właśnie Ciotka. Zaskakująco akcja rozgrywa się w innym miejscu niż to, które znamy z filmików z mediów społecznościowych. Tym razem Ciotka wybrała się do sanatorium do Ciechocinka. Z początku sądziła, że w spokoju będzie mogła dojść do siebie po niedawno przebytej operacji. Nic bardziej mylnego. Okazuje się bowiem, że w spokojnym miasteczku zaczynają się dziać bardzo dziwne rzeczy. Wszystko zaczyna się niewinnie – ktoś „podkrada” Ciotce jedyną wolną taksówkę, którą miała nadzieję dojechać do Bursztynka, czyli sanatoryjnego hotelu, gdzie zażywać miała różnorakich zabiegów. Dodatkowo nowo poznana koleżanka zaczyna dziwnie się zachowywać – otrzymuje tajemnicze telefony, czy namawia inne kuracjuszki do odchudzania niekonwencjonalnymi metodami. To wszystko sprawia, że Ciotka nabiera podejrzeń, a ona ma nosa do podejrzanych spraw i fałszywych ludzi wyczuwa na kilometr. Doskonale zdaje sobie sprawę, że musi szybko dojść do całej prawdy i dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi. Przecież jej wrodzona ciekawość musi zostać zaspokojona, inaczej nie będzie mogła w pełni poświęcić się reperowaniu zdrowia.

Od razu muszę uprzedzić. W trakcie lektury będziecie śmiać się w głos i na pewno się nie oderwiecie od tej książki. Akcja powieści porwie was bez reszty. Praktycznie na każdej stronie aż kipi od humoru i zabawnych stwierdzeń, a czasami nawet przejęzyczeń, które nadają niepowtarzanych charakter historii, a dodatkowo są nieodłącznym elementem życia Ciotki. Jeżeli oglądacie filmiki Ciotki w social mediach, to w powieści znajdziecie jeszcze więcej jej nietuzinkowego poczucia humoru, czy ciętego języka. Ciotka to niesztampowa osobowość, która zaskakuje niemal na każdym kroku. Dodatkowo pojawiają się zupełnie nowi bohaterowie (Taryfowy Gbur, czy Ruda), którzy przyniosą ze sobą nowe spojrzenie na rozrywającą się historię. Dodatkowo bohaterowie drugoplanowi również stanowią ciekawą mieszankę osobowości – od miłego i spokojnego Dawida (masażysty) po tajemniczą recepcjonistkę Kaśkę. Pojawiają się również postaci bardzo dobrze znane – z Maślakową na czele, bo jakżeby inaczej! Ta kobieta nie odpuszcza i pojawia się wszędzie tam, gdzie coś się dzieje.

Bardzo polecam lekturę książki nie tylko stałym obserwatorom filmików Ciotki, ale również osobom, które poszukują lekkiej powieści komediowej. Na swoim przykładzie mogę śmiało stwierdzić, że przy lekturze tej książki można się świetnie zrelaksować. Jeżeli sięgniecie po „Boże, Beata!” to z pewnością się nie zawiedziecie. Dodatkowo poznacie odpowiedź na pytanie, co wspólnego mają ze sobą Maślakowa i Taryfowy Gbur. Osobiście nie mogę doczekać się kontynuacji tej powieści, bo według mnie Ciotka nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *