Długo wyczekiwałam kolejnej części „Swallow”, aż w końcu nadszedł ten dzień i książka znalazła się u mnie.
„Nadzieja matką głupich” to drugi tom trylogii, której finał mamy otrzymać jeszcze w tym roku. Co, bądźmy szczerzy, rzadko kiedy się zdarza. Pierwszy tom napisany był tylko z perspektywy dwóch głównych bohaterów, za to w drugim pojawia się opis wydarzeń z perspektywy James’a. Nasuwa się przez to jeszcze więcej pytań i niejasności.
Haelyn nadal tęskni za Rionem, jednak z pomocą przyjaciół stara się wrócić do codzienności. Niestety, jest bardzo trudne, bo gdy dziewczyna myśli, że jest na dobrej drodze do normalności, jej ciotka zaczyna rozdrapywać stare rany i przywołuje traumatyczne wspomnienia. Zasypuje dziewczynę niejasnymi, zagadkowymi wiadomościami, które ciężko rozszyfrować.
Dodajmy do tego powrót Riona, który na nowo budzi do życia serce Haelyn, gdy można by powiedzieć, wszystko wraca do normy, bo wiadomości od ciotki przestają przychodzić i życie dziewczyny się stabilizuje. Do czasu. Haelyn odkrywa prawdę, którą ciotka starała się jej przekazać w swój mocno pokręcony sposób.
Ta część w stosunku do tomu pierwszego jest o wiele mocniejsza i nie nadaje się dla osób o słabych nerwach. Poruszane są tutaj dość trudne tematy takie jak depresja, próby samobójcze, morderstwo, przemoc, ataki paniki czy zaburzenia lękowe. Na szczęście niemal na samym początku znajdziemy trigger warnings, jak również listę telefonów zaufania.
Książkę czyta się niebywale szybko wręcz przez nią płynie a opis wydarzeń z perspektywy kilku bohaterów działa bardzo na jej korzyść. Dzięki temu mogłam poczuć co każda z postaci czuła i jakie miała przemyślenia w danej sytuacji.
Jeśli jeszcze jesteście dopiero przed lektura pierwszego tomu to szybko nadrabiajcie zaległości! Obok tej książki ciężko przejść obojętnie. Chociaż do najcieńszych nie należy to mi przeczytanie jej zajęło dwa dni.
Ja odkładam na półkę na honorowe miejsce i z niecierpliwością wyczekuje finałowego tomu i mam nadzieję, że kiedyś zostanie zekranizowana ♥️