Halo halo, czy są na sali miłośnicy Wojny makowej? Jeśli tak, mam dla Was coś, co może przynajmniej częściowo załagodzić tęsknotę za ich bohaterką! Co prawda to moje pierwsze spotkanie z autorem, nie wiem więc, na ile opisywana przeze mnie książka jest wyznacznikiem jego stylu. Uznaję jednak to spotkanie za przyjemne, owocne i zachęcające do kolejnych – z pewnością będę chciała sięgnąć po trzecią część tej trylogii.
Wydawnictwo Rebis wysłało mi dwie części z trylogii Morze drzazg: Pół króla oraz Pół świata. Sięgnęłam po nie zachęcona opinią koleżanki, a także – może wstyd, ale nie ukrywam tego – zauroczona pięknymi okładkami. Obie części zauroczyły mnie, czytałam tę książkę bardzo szybko i z ogromną przyjemnością. Akcja wciąga jak najlepszy thriller, mimo że opisuje często sceny batalistyczne i jest osadzona w podróży, a więc motyw drogi stanowi tutaj kanwę zarówno fabularną, jak i symboliczną. W części pierwszej głównym bohaterem jest Jarvi – królewski syn, który z dnia na dzień ma stać się władcą, choć dotychczas szkolił się na ministra i w tym upatrywał swoje powołanie (to trochę taki książę Harry, ten drugi, tylko że w głowie ma więcej oleju). Mamy więc opowieść o bardzo złożonych kompleksach, życiu w cieniu ojca, ale też o walce o władzę, trudnych międzyludzkich i rodzinnych relacjach. O odnajdywaniu się w trudnej dorosłości i niełatwym wyborze „większego dobra lub mniejszego zła”, jak mawia Jarvi. A czy wspomniałam już, że Jarvi uznawany jest za pół-syna, pół-króla i w ogóle pół-, ze względu na swoją niepełnosprawną rękę? Bardzo polecam Wam tę część. Dla rozrywki. Nie ma tu aż tyle mroku, smutku, gęstości i zła, co w Wojnach makowych. Jest więcej poczucia humoru, postacie są może mniej skomplikowane, ale wciąż ciekawe i wzbudzają sympatię. Parę razy trafiłam na jakąś kliszę, ale trudno dziś wymyślić coś całkiem nowego, nie czepiam się więc schematyzmu. Jeśli miałabym coś tym dwóm częściom zarzucić, to może czasami dialogi bywają trochę zbyt „gagowe”, zbyt „mądrościowe”. Czasami bohaterowie mówią tak, jakby właśnie odgrywali Szekspira na deskach teatru, a nie walczyli o życie na pokładzie łodzi pośrodku morza.
Czy mogę powiedzieć coś o drugiej części, tak, by nic nie zdradzić? Niestety, niezbyt wiele. Spore zaskoczenie czeka nas już na pierwszych stronach, dlatego muszę przemilczeć elementy fabularne. Mogę jedynie zdradzić, że część druga wciąga tak samo mocno, jak pierwsza. Pojawią się również silne postacie kobiece (choć w pierwszej też ich nie brakowało).
Cóż mogę dodać? Czekam na część trzecią. Wydawnictwo Rebis nieźle sobie ze mną pograło, wysyłając 2/3 trylogii!