Podczas studiów miałam przedmiot, który nazywał się literatura i analizowaliśmy na nim zarówno literaturę brytyjską jak i amerykańską. W obu przypadkach całkowicie zakochałam się w epoce gotyku, w historiach niesamowitych. Do tego stopnia, że wzięłam brytyjski gotyk na warsztat w pracy magisterskiej. Jednak w amerykańskim gotyku jest tylko jeden król – Edgar Allan Poe. Gdy zaczęłam czytać „Zagrabione życie i inne opowieści niesamowite” Susan Hill od razu przyszedł mi na myśl właśnie on, choć autorka jest brytyjką.
Książka składa się z kilku opowiadań, a każde z nich jest inne i jeszcze bardziej niepokojące. Czuje się w nich ten klimat znany czytelnikom powieści gotyckiej – tego strachu, który wypływa ze środka, a o którym nie mieliśmy pojęcia. Momentami wydarzenia jeżą włosy na głowie, a zimny dreszcz przebiega po plecach. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że skądś znamy te historie – zabawy w Boga, starego domostwa, zepsutej zabawki, owadów, obrazu. Gdy dotarłam do opowiadania z obrazem, od razu przyszedł mi do głowy Edgar Allan Poe, który w swojej kolekcji także ma opowiadanie z obrazem. Akcje opowiadań dzieją się w czasach przedinternetowych i przedkomórkowych, dzięki czemu zyskują klimat dawnych opowieści. Mają one także typowy gotycki styl historii, które trzeba uwiarygodnić – wiele z nich jest charakteryzowanych na opisy w formie zapisów w dziennikach.