Polacy nie gęsi

Recenzja: Remigiusz Mróz „Obrona”

Wreszcie jest! Wszyscy miłośnicy serii z Chyłką mogą odetchnąć z ulgą, bo oto po roku oczekiwania kolejna część jest dostępna na polskim rynku wydawniczym. Natomiast uspokajam, warto było czekać, bo i jest co czytać. Ponad 650 stron świetnej historii czyni „Obronę” – bo właśnie o tej książce mowa – najdłuższą w całej serii.

To skoro zaserwowałam kilka ciekawostek, to czas przejść do omówienia fabuły. Jest ona o tyle ciekawa, że dwoje prawników – czyli Chyłka i Zordon – mają bardzo trudne zadanie do wykonania. Nie byłoby w tym nic dziwnego, ponieważ w poprzednich powieściach z cyklu również mierzyli się z niełatwymi zagadkami. Tym razem jednak muszą doprowadzić do uwolnienia z więzienia osoby, która została skazana na dożywotnie pozbawienie wolności za bardzo brutalne zabójstwo małżonków. Wszystko to utrudnia fakt, że przede wszystkim dowody jednoznacznie wskazywały na winę tego człowieka, a dodatkowo wskazać należy, że do zbrodni doszło dwadzieścia lat temu i obecnie trudno znaleźć dowody na niewinność i podważyć wyrok sądu. Chyłka jednak podejmuje się tego zdania, które według niej tylko z pozoru jest nie do wykonania. Słucha tym samym głosu swojej prawniczej intuicji, zapominając tym samem o jeszcze ważniejszej kwestii – a mianowicie, że jest na końcówce ciąży i nie powinna się przemęczać, a tym bardziej stresować.

Jednak zajęcie się tą sprawą jest dla Chyłki dość zaskakujące, ponieważ niemal od samego początku pojawiają się na jej drodze pewne trudności. Przede wszystkim bardzo ciekawe jest dla niej samo stanowisko prokuratury, gdzie bardzo mało osób ma wręcz dostęp do tej sprawy. Dla prawniczki jest to bardzo wymagająca sprawa, gdyż musi wznieść się na wyżyny swoich zdolności i prawniczych możliwości, aby połączyć wszystkie odnalezione wątki, połączyć je w logiczną całość i tym samym doprowadzić do wznowienia postępowania.

Muszę zaznaczyć, że książka pochłonęła mnie całkowicie. Nie mogłam się od niej oderwać, więc przeczytanie 650 stron nie stanowiło dla mnie większego wyzwania. Zresztą wielką przyjemnością było dla mnie powrócić do świata Chyłki i Zordona, znów móc czytać ich wzajemne słowne przepychanki i wraz z nimi próbować rozwiązać poszczególne zagadki w prowadzonej przez nich sprawie. Oczywiście nie zabraknie tutaj innych postaci, których znamy z poprzednich części. Przy okazji chciałabym zaapelować do Remigiusza Mroza, aby w kolejnych częściach pojawiło się trochę więcej Kormaka, ponieważ książka na pewno na tym nie straci, jeżeli ten bohater zacznie pojawiać się częściej.

Rozumiem, że znajdą się też takie głosy, które stwierdzą, że w osiemnastej części nie ma już nic odkrywczego i tak naprawdę wszystko już było. Ja natomiast bardzo lubię wracać do tych bohaterów i wraz z nimi przeżywać też wszystkie emocje, których nie brakuje w trakcie czytania. W powieści jest bowiem tyle zwrotów akcji, że trzeba być niezwykle czujnym, aby wszystko śledzić na bieżąco. Chociaż przyznać muszę, że w jednym momencie autor dość skutecznie „wyprowadził mnie w pole”.

Na koniec nie pozostaje mi nic innego, jak zachęcić Was do przeczytania „Obrony”. Tylko uprzedzam – zapnijcie pasy, bo czasami jest tam prawdziwa jazda bez trzymanki. Odliczam już dni do premiery kolejnej części i mam tylko cichą nadzieję, że autor na kolejną odsłonę cyklu nie pozwoli zbyt długo czekać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *