„Sezon na drwala. Pikantna edukacja.” jest to nowość pióra Monika Willemi.
Po przeczytaniu opisu spodziewałam się romansu z wątkami erotyki. Tytuł skłaniał mnie do romansu z drwalem, ale to co przeczytałam w środku, całkowicie zmieniło moje oczekiwania i zostałam zaskoczona.
Pióro autorki czyta się szybko oraz jest przyjemne samo w sobie. W pierwszych ponad 150 stronach byłam lekko zniesmaczona, bo ile można opisywać scen seksu. Rozumiem z jednym mężczyzną ale z kilkoma to było już dla mnie za dużo. Zdecydowanie nie potrafiłabym postępować tak jak Iga.
Główna bohaterka jest totalnie niewyżyta seksualnie. Oczekiwałam fajnej fabuły, a dostałam prawie sam seks, który dla mnie w książkach lubię jak stanowi dodatek. Musze przyznać, że zmieniłam zdanie trochę później, z kolejnymi stronami. Akcja zaczęła się rozkręcać i fabuła przyciągnęła moją uwagę, gdzie było już mniej scen intymnych.
Podobało mi się, jak bohaterzy otwarcie mówią na temat seksu nawet w gronie rodzinnym, nie traktując tego jako temat tabu. Relacje miedzy bohaterami były czasem skomplikowane, a czasem na tyle wyluzowane, że aż sama im zazdrościłam.
Końcowe strony pozytywnie mnie zaskoczyły. Fajnie, że autorka odważyła się pisac w temacie seksu ksiazkę, udowadniając, jak ważna jest kobiecość, otwartość i postrzeganie samej siebie. Rozumiem to ze względu na samo wykształcenie oraz spędzanie czasu w tej dziedzinie.
Pomimo mojego średniego odczucia na początku uważam, że warto przeczytać te książkę. Jeśli tylko nie zrazi was nadmiar seksu od początku, to tym bardziej.