Polacy nie gęsi

Recenzja: Roopa Gulati „Kuchnia indyjska. Wegetarińskie smaki świata”

Nakładem wydawnictwa Publicat ukazała się polska wersja książki „India. The world
vegetarian” Roopy Gulati. Książka „Kuchnia indyjska. Wegetariańskie smaki świata” trafiła
w moje ręce i miałam przyjemność ją przetestować.
Przede wszystkim rzuca się w oczy, że pozycja jest bardzo ładnie wydana. Każde danie
zostało pięknie zilustrowane, a zdjęcia potraw i niektórych składników wprost zachęcają do
samodzielnego ich przyrządzenia! Kuchnia wegetariańska jest o tyle trudna, że bardzo prosta:
nie mając „mięsnego” wkładu, należy nie raz bardzo się nabiedzić, by nadać potrawom
charakteru i za pomocą prostych, roślinnych i mlecznych składników, uczynić je „pełnymi”.
Tutaj z pomocą przychodzi oczywiście zawrotna mieszanka indyjskich przypraw, dzięki
którym każde danie pachnie i smakuje zawrotnie. Jeśli dotychczas nie eksperymentowaliście
z tą kuchnią, ta pozycja będzie dla Was dobra: znajdują się w niej bowiem nie tylko przepisy
na ostateczne dania, ale również na mieszanki przypraw czy półprodukty. Poza tym
znajdziemy tu dania główne, dodatki, sałatki, charakterystyczne indyjskie chlebki i sosy. To
bogactwo, jak również liczne wskazówki praktyczne, jak przygotować różne składniki i
rozmaite wersje dań, uważam za najbardziej cenne.
Niestety, książka ma również wady. Zacznę od strony technicznej: bardzo trudno jest
utrzymać ją w pozycji otwartej – by móc położyć otwartą książkę na stole, trzeba „złamać”
grzbiet, a tego bardzo nie lubię. To nie byłby jednak aż tak poważny grzech. Znacznie
większym problemem są dla mnie… błędy w proporcjach składników! Przygotowując danie z
cieciorki i ziemniaków, bardzo się zdziwiłam, gdy zobaczyłam, że mam dodać zaledwie 150
gramów ziemniaków. Dla niewtajemniczonych: 150 gramów to mniej więcej jeden ziemniak.
Sądzę, że nie dałabym rady zrobić z tego dania głównego, więc zmieniłam proporcje –
niestety, na podobne błędy natrafiałam częściej. Nie wiem, czy to błąd tłumaczenia, czy jakiś
chochlik, ale obawiam się, że osoby w ogóle nie obeznane z kuchnią będą srodze
zawiedzione, jeśli nie wyłapią tego typu babola i efekt końcowy przybierze kuriozalną formę.
Warto też zaznaczyć, że składniki dań są podane – w mojej ocenie – chaotycznie. Główne
składniki i przyprawy są wymieszane (a nie, jak lubię: podane w hierarchii od
najważniejszego składnika po przyprawy i dodatki), co utrudnia według mnie tworzenie listy
zakupów.
Jeśli idzie o listę zakupów: przygotujcie się na nie! Oczywiście będziecie potrzebować wielu
składników, które trudno będzie znaleźć nawet w supermarketach. Ja po swoje udałam się do
jednego z indyjskich sklepów – mam jednak świadomość, że w mniejszych miastach i
miejscowościach takich sklepów nie ma. Z pomocą przyjdą Wam na pewno sklepy
internetowe!
Trudno mi ocenić, czy przedstawione dania są zgodne z oryginalną kuchnią indyjską, gdyż
nigdy Indii nie odwiedziłam, jednak to, co ugotowałam, pachniało oszałamiająco, smakowało
podobnie i przypominało dania zamawiane przeze mnie w restauracjach indyjskich. Wreszcie
poznałam również sekret dobrze ugotowanego ryżu basmati – i choćby dla samego tego faktu
jestem z tej książki niezmiernie zadowolona!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *