„Ło choroba, co ty za gusła czytosz!” powiedziałby mój śp. dziadek widząc taką książkę w moich rękach! Jednakże wpadłam po uszy w trend płynący coraz szerszym korytem, czyli fascynację wierzeniami przodków, kulturą słowian i tradycjami. Gdy więc dostałam „Księgę czarów Baby Jagi i słowiańskie praktyki magiczne” Madame Pamity od Studia Astropsychologii zatarłam swoje wredne dłonie i zabrałam się za lekturę.
Co mnie na początku zaintrygowało to fakt, że autorka nie jest nawet rodowitą słowianką, czyli nie pochodzi z terenów uznawanych dziś za tereny zajmowane przez słowian. Co prawda we wprowadzeniu zaznacza, iż jej babcia pochodziła z terenów „karpackich” i miała ukraińskie korzenie. Autorka posiłkowała się głównie swoim doświadczeniem jako tarocistki i osoby zafascynowanej ukraińską magią ludową, a nie posiadaną przez siebie wiedzą przekazywaną z pokolenia na pokolenie. Aczkolwiek zawarta na końcu bibliografia jest bardzo rozbudowana, co oznacza, że nie są to wyssane z palca bzdury, a rzeczowa praca. Autorka omawia w książce poszczególne elementy magii ludowej, poczynając od haftów, poprzez magiczne słowa, aż do znaczenia koła czy kości. Na początku każdego rozdziału znajduje się fragment opowieści o Wasylinie, następnie zostajemy obdarzeni mądrością Baby Jagi, a w ostatniej części rozdziału autorka tłumaczy nam rolę danej rzeczy, jak ją wykonać bądź w jaki sposób się z nią obchodzić. Myślę, że gdyby jakaś kobieta robiła to wszystko co jest opisane w tej książce jeszcze 150 czy 200 lat temu, od razu zyskałaby przydomek wiedźmy lub czarownicy, a przynajmniej szeptuchy czy innej wioskowej guślarki. Pod koniec książki znajdziemy także informacje o tym, jakie zastosowanie i moce mają poszczególne rośliny.
Myślę, że jak na książkę, która nie jest pozycją naukową, ten zbiór jest dość rzeczowy i przemyślany. Całość jest ładnie podzielona na sekcje, są grafiki z instrukcjami, słowniczek. Jedyne do czego ja mogę się doczepić to język, który w ogóle mi nie odpowiadał, a wręcz przeszkadzał. Bardzo jestem przeczulona na punkcie amerykańskiego „protekcjonalnego” tonu w stylu „ja wiem najlepiej”, dlatego wiele fragmentów książki mi przeszkadzało. Niemniej jednak całość oceniam pozytywnie ze względu na duży zasób wiedzy, który bardzo mi się może przydać pewnego dnia 🙂