Polacy nie gęsi

Recenzja: Alexandra Bracken „Mroczne umysły”

Dzięki uprzejmości wydawnictwa Jaguar, w moje ręce trafiła książka „Mroczne umysły”. Jest to pierwszy tom dystopijnej trylogii. a zarazem moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Czy było ono udane?

Już od samego początku coś zaczyna się dziać, można powiedzieć,że trafiamy w sam środek akcji i z retrospekcji głównej bohaterki dowiadujemy się o tym co miało miejsce.
Świat pustoszy tajemnicza choroba, która dotyka tylko dzieci. Większość umiera, a te którym udaje się ocaleć, otrzymują nadnaturalne zdolności. Światu grozi zagłada, a rząd pod pretekstem niesienia pomocy zarażonym zamyka dzieci w obozach, gdzie te najbardziej niebezpieczne ich zdaniem po prostu zabijają.
Tylko czy aby na pewno te dzieci są zagrożeniem? Czy nie można było po prostu chcieć poznać ich nadnaturalnych umiejętności i wykorzystać w taki sposób, aby przysłużyło się to społeczeństwu aby mogły „normalnie” funkcjonować wśród rówieśników?
Sytuacja w jakiej się znajdują wymaga od dzieci tego, by w ekspresowym tempie dorosły. Maluchy, które tęsknią za rodzicami za normalnością, którą z dnia na dzień im zabrano. Dodajmy do tego nieludzkie zakazy jakie są w obozach i samo traktowanie tych dzieci.
Świat jest podzielony na kilka grup. Władza, która wszystko tuszuje i chce pozbyć się dzieci, grupa która chce wykorzystać do swoich celów dzieci, i grupa stworzoną z niezwykłych dzieci bez podziału na kolory czy umiejętności.
W środku tej całej niezbyt pozytywnej fabuły mamy również delikatny wątek romantyczny wśród młodzieży, dzięki czemu książka w odbiorze staje się bardziej emocjonalna, a czytelnik ma nadzieję, że ta relacja przetrwa.
Z treści książki, a  raczej z odczuć bohaterów przemawia swego rodzaju ból i rozczarowanie tym, w jaki sposób potraktowali ich rodzice. Czytelnik może obserwować metamorfozę jak strach i ból bohaterowie zmieniają w nienawiść i żądzę sprawiedliwości.

Gorąco polecam, jest to zdecydowanie książka dla wielbicieli takich serii jak „Igrzyska śmierci”, „Delirium” czy „Dotyk Julii”. Natomiast ja z niecierpliwościa czekam na kontynuację

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *